Słońce, las, jezioro - jeszcze niedawno to właśnie to widzieliśmy jako pierwsze rzeczy po przebudzeniu. I choć najsilniejsze obozowe emocje już opadły, warto jeszcze raz wrócić myślami do tamtych dni pełnych wyzwań i przygód oraz nastrojowych wieczorów pod gwiazdami, przy akompaniamencie gitar.
Wszystko zaczęło się 10 lipca 2015 roku, gdy spod hufca odjechał zastęp autokarów, a wszystkie w jednym kierunku: Stanica Kaszubska w Stężycy. Na miejsce obozowe dotarło 150 zuchów, harcerzy, harcerek i instruktorów podzielonych na 4 podobozy:
Wędrówki, gry terenowe, ogniska i świeczkowiska warty i służby kuchenne zapełniły szczelnie program każdego dnia tak, że nie było ani chwili na nudę czy tęsknotę za domem. Szóstki i zastępy realizując kolejne zadania poznawały coraz to nowe wiadomości o otaczającym nas świecie oraz zdobywały praktyczne umiejętności przydatne również w miejskiej rzeczywistości.
Nie próżnowały także nasze łódki, bo dzięki sprzyjającej pogodzie prawie codziennie mogliśmy z nich korzystać. W ruch poszły kajaki, optymisty i omegi, a plaża i keja zapełniły się oczekującymi na swoją kolej. Na szczęście dla wszystkich starczyło miejsca, a druh ratownik nie miał chwili wytchnienia od kolejnych grup chcących wykąpać się w jeziorze.
Poza zajęciami w podobozach spotkaliśmy się wspólnie podczas apelu inauguracyjnego oraz kończącego, niedzielnych Mszy Św. i przygotowanego przez „Disneyland” festiwalu piosenki – z robiącą niesamowite wrażenie ogólnoobozową belgijką przy akompaniamencie skrzypiec i fletu.
23 lipca nadszedł nieoczekiwanie wcześnie. Z żalem złożyliśmy namioty, dogasiliśmy żarzące się ogniska i wyruszyliśmy do Tczewa. Na szczęście wspomnień starczy na cały rok… A za rok pojedziemy po kolejne.
phm. K. Kubista